wtorek, sierpnia 28, 2007

Lady Dragonfly z Puszczy


Wróciłam z buszu i nie mogę się odnaleźć w rzeczywistości. Jakbym była na innej planecie, innym czasie, a teraz ponownie znalazłam się w normalności. Od jakiegoś momentu przyjeżdżam z aug rozbita na kawałki, i muszę sklejać siebie, tylko ciągle giną gdzieś niektóre elementy. W puszczy wszystko jest jakieś zamglone, trochę nierealne, słowa nabierają dodatkowych znaczeń. Niby tęsknie, ale już w pociągu ( w okolicach Opola) zaczynam się zastanawiać po co jadę, do czego tak tęskniłam. Ciekawe czy gdybym urodziła się gdzie indziej też wiecznie byłabym rozbita, podzielona, rozdwojona?

wtorek, sierpnia 14, 2007

Jak zostać wróżką?


Jadę do Puszczy. Pobiegam trochę po lesie, wskoczę do jeziora, raczej nie uda się zostać wróżką podobną do jednej z powyżej. Za to te niżej są w moim zasięgu. Biały gorset można kupić wszędzie, a i białe rolki gdzieś się znajdzie lub pomaluje. Z wiankiem też nie powinno być problemu. Zresztą rolki pewnie sobie daruję, kto jeździ w rolkach po puszczy???
A za jakiś czas wrócę do cywilizacji bogata w doświadczenia magiczne. Sama jestem dumna z planu!

niedziela, sierpnia 12, 2007

Let's hear it for the Boy, let's hear it for my Baby...


Ściągając muzykę z QAF przy okazji na kompie znalazło się to zdjęcie - boskość.
Pod nieobecność Magdy ustawiłam je na pulpicie, czyli cudowność cały czas mi towarzyszy, a właściwie nawet w podwójnej dawce, bo należy dodać muzykę. Niestety większość przebojów nie nadaje się do słuchania w domu, raczej w disco i oczywiście podczas oglądania Briana. Zdaję sobie sprawę, że istnieją fani umpa-umpa, którzy w domu tym bardziej lubią robić sieczkę z mózgu, ale takim osobnikom mówimy zdecydowane nie! Nawet Emmett do nich nie należy. Let's hear it for the Boy, let's hear it for my Baby...
Z braku atrakcji postanowiłam ściąć sobie włosy, nie mogę się pochwalić, że wyszło równo, ale kto się będzie szczegółami przejmował. Zresztą i tak chwilowo na żadną plażę ze złotymi chłopcami się nie wybieram, choć już trzecią noc na desce pływam. Chyba faktycznie potrzebuję wakacji plenerowych, 2 miesiące miejskich wystarczy. Poza tym babka sama po mnie przyjedzie, jak się w najbliższym czasie w Puszczy nie zjawię. Na desce tam nie popływam, nawet jakbym potrafiła, ale może przynajmniej ponurkuję w jeziorze i na pomoście poleżę.