piątek, czerwca 20, 2008



Oni są fantastyczni, wariaci... hihihi Miło, że wreszcie udało się pokonać Francję i to nie tylko w karnych, ale w normalnym czasie gry. Zobaczymy jak będzie dalej, ale wyjście z grupy to pewien sukces, głównie po tym co pokazywali w pierwszych meczach. Niestety po pokonaniu Hiszpanii, znów wpadną na Holandię, więc finał leży prawdopodobnie poza zasięgiem. Jednak trzecie miejsce jest w ich zasięgu, tylko trzeba zrezygnować z giganta Toniego i postawić na del Piero i Cassano.

wtorek, czerwca 17, 2008

Dziś jest Ten Dzień


Prawie 15 a ja nadal w spodenkach (zwanych przez Młodego majtochami) oraz wyciągniętej bokserce. Czemu??? Mam wolne, jest czerwiec, wyszło słońce, więc siedzę w oknie a moje nogi dyndają na parapecie. Sielanka! Poza tym dziś jest Ten Dzień, gramy o wszystko. Azzurri muszą wyjść z grupy, koniecznie. Choć po pierwszym meczu jak w drodze do domu się poryczałam, do ich gry podchodzę z lekkim dystansem. Zresztą Holandia jest rewelacyjna.

niedziela, czerwca 01, 2008

telenowela


Kiedyś, całe chyba wieki temu wróciłam z Puszczy. Wyjeżdżając miałam wszystko poukładane i rozplanowane jak nigdy. A teraz po prawie miesiącu widać, że nie było sensu niczego planować, bo i tak każda myśl przegrała z rzeczywistością. Na dodatek ponownie miałam zbyt wygórowane mniemanie o niektórych, a przecież podświadomie wiedziałam że to tylko moja wyobraźnia.
Pewnym plusem jest to że ludzie miewają większe problemy. Nie da się ukryć że jest to budujące.
To że chwilowo jestem ta zła, też właściwie nie dziwi, chyba trochę mi się należy. Jednak nie mam zamiaru z niczego się tłumaczyć, ani prosić o wybaczenie. Upór ponownie wygrywa z uprzedzeniem. Życie w telenoweli rządzi się swoimi prawami. Aguś wręcz twierdzi, że moje domowe rewelacje są ciekawsze niż "M jak miłość"!
Ostatnio mam skłonność do popadania w samouwielbienie, szczególnie po pobycie w Katowicach. Dobrze na mnie wpłynęło to szkolenie, zwłaszcza czołówki dla hydraulika. W przeciwieństwie do Wrocławia, w tym dziwnym mieście, zwanym Katowice, nikt nie pije browarów w parku! Przyznam że musiałyśmy wyglądać ciekawie: pięć wystrojonych, w obcasach lasek z browarami, a w koło matki z dziećmi, ludzie z psami. Ale jakoś trzeba było spędzić ten czas do odjazdu pociągu. A ja dodatkowo potrzebowałam odreagować w innym środowisku.