wtorek, lutego 24, 2009

Wspominki i chandra



Zimowy park w Breslau. Całkowicie nieostry. Zasypany przez biały puch, który zamroził komunikację miejską i wywołał chandrę. A teraz w szybkim tempie topi się i znika, jakby go nigdy nie było. Tylko chandra pozostała i nie chce odejść. Kusi lenistwem, wolnością i niespełnionymi marzeniami w zasięgu ręki. Tylko jak zaczynam się skupiać to zauważam że marzenia są jak ten biały puch co się szybko pojawia i jeszcze szybciej znika. Przedwiośnie wywołuje nostalgię której mimo sprawnie działającego mózgu nie mogę opanować. Ciągle mami przyjemnymi obrazami... będącymi poza realnością.
Teraz to co smoki lubią najbardziej. Ciepełko, słoneczko, wakacje... Zdjęcia działkowe, zapomniane, ostatnio otrzymane. W roli głównej: autorka bloga, jak by mogło być inaczej, ulubienica fotografa. Dziękuję Edi!

Urocze ognisko, którego Ojcem Organizatorem był A. Bućko, czasem zwany wujkiem Andrzejem. Nie ma tu jego zdjęcia przy pracy, bo się nie postarałam o oficjalne pozwolenia na wykorzystanie wizerunku, a nie mam ochoty potem się sądzić z przyszłą władzą sądowniczą naszego kraju.
Zresztą wujek A. najczęściej ratuje mnie z różnych opresji i dba o mą moralność, więc nie chcę się narażać. Poza tym potrafi zawsze zaskoczyć, raz stworzy idealne ognisko, przy innej okazji jest mistrzem parkietu. Człowiek orkiestra! (To było bez sarkazmu i ironii, jedynie czysty zachwyt.)


Po kąpieli, przed kolejną porcją jedzonka. Nieco zmęczone, ale zadowolone. Powtórka w tym sierpniu???

Jeszcze formalnie jedzenie nie gotowe, a już czekam i coś wciągam do buzi. Cały wieczór był posiadówkowo-żywieniowy. Z małą przerwą na kąpiel w Jeziorku przy śluzie. Też mam zdjęcia, ale podlegające cenzurze. Zresztą tu mamy ostrość na moje kolana, a w tle znajdują się ciekawe eksponaty.
Chyba jedyne zdjęcie na którym nie jem lub nie gmeram w talerzu, choć widelec w garści trzymam i kiełbaski obserwuje. Takie to wszystko sielankowo-puszczańskie, aż można zacząć tęsknić, jak się człowiek przestaje kontrolować.