poniedziałek, lutego 19, 2007

Wińcinkowa sesja zdjęciowa


Mały Smok i jego konik, najukochańsza zabawka jaką miałam. Szkoda, że nie rósł razem ze mną, to by teraz nie stał gdzieś w piwnicy czekając na kolejną królewnę i lepsze czasy. 



Trzyletnia pyza, nawet ogrodniczki się nie chciały zapinać, a lalka obok, raczej nie ulubiona. Po prostu każda dziewczynka-wińcinka czasem bawi się lalkami, choć zawsze znajdą się ciekawsze zajęcia. Kolejna podróż na drewnianym koniku, wszystkie atrakcje jakie mógł zapewnić folwark, piaskownica... a wkrótce wyczekiwany braciszek!


W kieliszku mam herbatkę, żeby nie było, że od dziecka kochałam procentowe, wyskokowe napoje. Ale zawsze lubiłam pić w ładnych kieliszkach! Zdjęcia robione tuż po wprowadzeniu się do bloku, wcześniej mieszkaliśmy na folwarku, czyli prawie jak na wsi. Sąsiedzi nawet kury mieli, a po drugiej stronie kanału Puszcza. Las nadal jest, ale po kurach nic już nie zostało, podobnie jak po wielu innych rzeczach.

3 komentarze:

simonout pisze...

" Las nadal jest, ale po kurach nic już nie zostało" heheh
Ale robili Ci tych fotek za młodości... :) mała gwiazda hieh :)

dragonfly pisze...

to dopiero początek, jak byłam w Puszczy wybralam te najlepsze i teraz bede je wam dawkować!!! sasasa

Anonimowy pisze...

mam nadzieję,że najlepsze ale i niewulgarne