wtorek, grudnia 18, 2007

Om Shanti Om


Obejrzałam... piosenkę "Dewangi dewangi" sama już nie wiem ile razy. Drugi film Farah Khan to wielka pochwała Shahrukh Khana. Oni siebie uwielbiają!!! Poza tym śliczne kolory i ludzie, dużo... bardzo dużo tańca i muzyki. Szaruk wymiata, niewielu 42-latków rusza się tak jak on. Zresztą w każdym następnym wcieleniu uwielbiam go coraz bardziej, nawet w tak głupkowatym jak obecne. Bo nie ma co ukrywać, że film jest durnowaty, podobnie jak "Jestem przy Tobie", ale takie kino też jest potrzebne. Poza tym zdecydowanie lepsze niż amerykańskie komedie romantyczne lub filmy dla nastolatków. W bolly kocham nieprzewidywalność, dla nich wszystko jest możliwe i nikogo nie dziwi, że bohater walczy z pluszowym tygrysem - wszyscy wierzą, że to prawdziwa bestia.
Farah ma niesamowitą zdolność do naśmiewania się z innych produkcji, nie tylko hinduskich, ale także zagranicznych. Niestety moja wiedza jest zbyt mała by wyłapać wszelkie aluzje, którymi naszpikowany jest film. Ale rozdanie nagród filmowych będzie zrozumiane nawet dla laika:
"Rahul... musiałaś już słyszeć to imię..." i plakat szwajcarskich gór w tle - coś wspaniałego!

To zdjęcia z promocji filmu (jejku jej jaki on jest cudowny!!!) :
Nawet beznadziejne zestawienie ubrań na nim wygląda idealnie i ciekawie.

Brak komentarzy: