piątek, marca 02, 2007

Queer As Folk, czyli "sielankowe" życie homoseksualistów z Pittsburgha

Wszyscy po kolei, od lewej: Melanie, Lindsay, Emmett (ach, te siatkowe koszulki!), Ted, Justin, Brian, Ben ( jego jeszcze nie znam, bo mam za sobą dopiero pierwszą serię), Michael i mama Michaela Debbie.
Serial jest nieco przerysowany, teksty w stylu "wszyscy hetero nas nienawidzą tylko, że niektórzy tego nie pokazują". Głupota! Chłopcy zresztą cały czas spędzają na piciu (nawet często wódki), bausach i pieprzeniu się (szczególnie Brian, bo reszta nie ma takiego brania!). A w międzyczasie mają różne, niekiedy śmieszne problemy. Ale chyba właśnie dzięki temu przyjemnie się ich ogląda. Nie mówiąc już o setkach półnagich, a czasami nagich, wymuskanych facetów. Ach, nieziemski Babylon i sauna po siłowni!!!

Jacy oni tutaj piękni i wymuskani, a w serialu piękny i wymuskany jest Brian (głównie), a szczególnie wymuskany jest Emmett, ze swoją seksowną (przynajmniej według niektórych!) niewielką szczerbą miedzy zębami.
Jak widać na kolażu poniżej, osobami które uwielbiam najbardziej jest Emmett i Brian. Brian Kinney to postać, którą kochasz albo nie znosisz, wywołuje jedynie skrajne emocje. Z jednej strony skurwiel, któremu tylko fiuty w głowie oraz kremy przeciwzmarszczkowe za 100 Euro, dzięki którym nadal wygląda na 19 lat. A zarazem tatuś ślicznego Gusa, którego początkowo też ma w dupie, ale potem ... wystarczy popatrzeć jak go trzyma w ramionach. Instynkt macierzyński się momentalnie włącza! Za to Emmett to całkowicie inna bajka, doskonały przykład geja, który cały ranek zastanawia się co na siebie włożyć. Strój ala Jackie Kennedy był genialny! Nie wspominając o kręceniu tyłkiem przy chodzeniu. Emmett to także mistrz parkietu, niestety cholernie rzadko to widać. Oprócz tych dwóch moich faworytów mamy jeszcze biednego Teda kochającego się w złotych chłopcach, którzy go nie zauważają. Przykre, ale moim zdaniem Ted będzie z Emmettem, tylko nie wiem kiedy. Poza tym ma on najładniejsze i najdłuższe rzęsy ze wszystkich bohaterów, bo Debbie ma napewno przyklejone! Justin, to cudowny 18-latek przed którym cały świat, a on chce jedynie Briana (tak jak większość populacji!) i o dziwo nawet mu się czasem udaje- Magda liczy ile razy wylądują razem w łóżku. I oczywiście Michael, którego ja coraz mniej lubię. Taka mała, uległa pierdoła, która wszystkim daje się wykorzystać, bo dba o innych a nie o siebie. Wiem, że to wspaniale być dobrym, ale bez przesady! Za to mama Michaela, Debbie to sobie nie da narzucić czyjegoś zdania, żeby ją zrozumieć trzeba ją zobaczyć (ten rudy kucyczek z boku głowy!). Mamy jeszcze Lindsay i Mel, które są nieco nudne, ale one wychowują Gusa, więc nie ma się co dziwić, że na bausy i libacje to one nie chodzą.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Co ja ci zrobiłam...

dragonfly pisze...

płacisz za odwyk!!!