czwartek, kwietnia 19, 2007

Wiosna, lato, jesień, zima... wiosna czy lato?

Jakaś zagubiona jestem, gdyby tylko było to możliwe uciekłabym na działkę. Czytała, piła, leżała, marzyła... wszystko to nie ruszając się z werandy. Gdyby... "gdybam, gdyby to nie było na niby... gdyby Magik był doskonały, gdyby ryby głos też miały, kaktusy na dłoniach by wyrastały..."
A tak, siedzę we wro, staram się zmuszać do nauki, zaczynam 3 sezon QAF ( nawet już Michael mnie nie denerwuje, teraz pałeczkę przejął Justin). Nawet weekend majowy nie napawa jakąś szczególną radością. Czuję się kompletnie nielogiczna.
Na marginesie: Brian wygląda bosko w tej czerwonej kurteczce, może nie tak dobrze jak nic nie ma na sobie, ale nadal wspaniale. Kasiek wg ciebie najlepsza jest 2 seria, ja jednak wolę 1, z wiadomego powodu. Zobaczymy jeszcze jak 3 pozostałe.
A poza tym zdałam sobie sprawę, że o Szaruczku nie da się zapomnieć, jak już raz zamieszka w głowie. On to nie Kinney, a Brian to nie On. Ale przecież nigdy nie twierdziłam, że jestem monogamistką. Nie będę nawet wymieniać pozostałym faworytów...

Brak komentarzy: