piątek, kwietnia 27, 2007

Leśne elfy i chrabąszcz majowy


Takie paskudztwo znalazłam w poprzedni poniedziałek w mojej sałatce w naleśnikarni. Obrzydliwe, fuu... chyba nie ma nic gorszego niż znaleźć chrabąszcza majowego na swoim talerzu. Dobrze, że go zauważyłam! Jedynym plusem tej całej akcji, było to że w ramach rekompensaty dostałyśmy z Magda po kubku cydru, orginalnego jabola. Tam nic nie pływało, oprócz bąbelków.


Jutro już będę w domu, pojadę na działkę i pobawię się w "leśne elfy". Odpocznę od gorącego i głośnego Wrocławia. Zregeneruję siły by móc przeżyć prawie 3 miesiące poza Puszczą. Niestety zapowiada się, że ponownie tam zawitam dopiero w sierpniu, chociaż jeszcze wszystko może ulec zmianie. Gdzieś w tych planach zaginęło marzenie o złotych plażach w RPA lub Brazyli. Jedyny piasek jaki pewnie zobaczę w te wakacje to pył nad Wrocławiem, bo znając moje szczęście w sierpniu będzie zimno i deszczowo. I poraz drugi z rzędu nie popływam w jeziorze - smutność!!! Za to chloru lub ozonu się nawdycham, bo może Aqua Park otworzą.
Oczywiście do wakacji jeszcze dużo czasu, więc mogę ich nie dożyć. Jak nie rzucę się pod tramwaj, bo zniszczy mnie nowa Galeria Grunwaldzka. Gdy otworzą MultiKino, to będę mogła właściwie tam zamieszkać i skończę jak jeden z bohaterów "Kumpli". Ratunku!

Brak komentarzy: