sobota, września 15, 2007

Crazy Kiya Re

Zabiegany tydzień.
Co drugi dzień na Bielanach, każdego następnego dnia brakuje kawałka Poltegoru (dla nie poinformowanych niegdyś najwyższego budynku we wro), aż wydaje się niemożliwe że nie długo go nie będzie. Za to Biurowiec Globis rośnie w oczach. Znika dzieło architektury lat 80 XX wieku, za to powstanie Sky Tower, który będzie 2x większy.
Przeżyłam pobieranie krwi oraz badania lekarskie. Przy skłonnościach do omdleń (pięknie to brzmi) automatycznie zostałam położona na kazetkę. Byłam dzielna, ale i tak już po leżałam na niej przez kilka minut. Nie ma jak iść do prywatnej kliniki, żadnych debilnych kolejek, wrzeszczących baboli oraz straty kilkunastu godzin. Wszystko punktualnie, z uśmiechem, gdyby nie to wysysanie krwi to pobyt całkiem przyjemny. Pani doktor w karcie napisała że mam niedowagę, ale co ona wie o przytruciach środkiem na komary. Zresztą lepiej mieć lekką niedowagę niż nadwagę, obojczyki i kości miednicy od dawna mi nie sterczą, więc kobieta przesadza.
W czwartek byłam w pracy, potem musiałam wrócic do zwyczajności, świata bez klimatyzacji i ubrań własnych (ukochanych, ale przyjemnie mieć na sobie satynową spodnicę i jedwabny sweterek). Coś czuję że czas bycia łobuzem powoli się kończy, nadchodzą obcasy i dopasowne spodniczki. Na szczęście na razie jedynie w Solarze.

Brak komentarzy: