wtorek, października 09, 2007

... nie mam pomysłu na tytuł...

W Andrzejówce podczas przedostatniego weekendu wrześniowego. Ślicznie wtedy było, a widok z półki skalnej powalający, szczególnie paralotnie na tle bezchmurnego nieba.


Poza tym nie chce mi się więcej pisać, nic się od poprzedniego wpisu nie zmieniło. Może jedynie moja kondycja fizyczna. Jeśli przeżyję 12-stkę w pracy, potem pociąg bądź autobus nocny do Wawy, pobyt w stolicy i powrót, to będę mogła powiedzieć że jestem wybitnie dzielna, wręcz boski heros ( a raczek boska heroska).


Na urodzinach Przekrętu. Z średniej klasy wytrzeszczem, cieniem na powiekach i nawet gliterem na wargach. Ach... sama nie wiem co o sobie myśleć patrząc na to zdjęcie.

Brak komentarzy: