W Andrzejówce podczas przedostatniego weekendu wrześniowego. Ślicznie wtedy było, a widok z półki skalnej powalający, szczególnie paralotnie na tle bezchmurnego nieba.
Poza tym nie chce mi się więcej pisać, nic się od poprzedniego wpisu nie zmieniło. Może jedynie moja kondycja fizyczna. Jeśli przeżyję 12-stkę w pracy, potem pociąg bądź autobus nocny do Wawy, pobyt w stolicy i powrót, to będę mogła powiedzieć że jestem wybitnie dzielna, wręcz boski heros ( a raczek boska heroska).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz