sobota, października 06, 2007

Zabawa w dorosłość

Mój tramwaj, zdjęcie autorstwa Sajmona
Wolne, wolne wolne...
Siedzę w domu i odpoczywam, chwilowo... nie dawno skończyłam robić rolady, z których już połowy nie ma, bo Bartosz się rzucił. Chciałam obejrzeć odcinek QAF, ale nie mogę znaleźć tego który chcę zobaczyć - jak umiera ojciec Briana, a ten z tej okazji wybiera się na kręgle (Bri jest symbolem seksu nawet w takich momentach, a może właśnie szczególnie w takich). W pracy jak w pracy, już się przyzwyczaiłam do bólu nóg po 8 godzinach, klimatyzacji która żyje własnym życiem, rażącego oświetlenia, upierdliwych klientek, wszechobecnych moherów oraz innych solarowych klimatów. Bawię się w dorosłość, zarabiam pieniądze (chociaż jeszcze ich nie dostałam), mam mniej czasu na moje małe przyjemności, czytam praktycznie tylko w autobusach i tramwajach. Nie potrafię stwierdzić czy jestem z tego powodu szczęśliwa, ale trzeba przyznać że widmo depresji jest obecnie daleko.

Brak komentarzy: