wtorek, lutego 19, 2008

Harry: nudny...

Ostatni tom Pottera już za mną... zawiodłam się. Syriusz pozostał martwy, a dodatkowo kilka osób do niego dołączyło, ale zamiast samego Pottera to zginęła tylko jego sowa. Generalnie książka robi się jakaś ciekawsza dużo za połową, wcześniej nic nie robią tylko gadają i siedzą w namiocie. Kompletna nuda, jedynym ożywieniem jest Stworek, ale skrzaty zawsze są rozbrajające. Pomimo, że słyszałam o "happy end", w pewnym momencie miałam już nadzieję na całkowitą zagładę obu bohaterów... ale się przeliczyłam. Trudno... W odwrocie do "Koła czasu" gdzie przeżywam śmierć każdej praktycznie postaci ( szczególnie takiej bezsensownej jak w przypadku Rolana), to "Harry" nie wzbudza emocji, oprócz przypadku Syriusza i Snapa. Może dlatego, że Rowling nie ma zdolności w budowaniu napięcia tak tragicznych scen, bitwy też marnie opisuje. Dość już przeżywania... skończyłam, pewnie wkrótce zapomnę, ale Harry otrzymał parawkę jako rzecz zakończona.

Brak komentarzy: