sobota, kwietnia 05, 2008

Platoniczny kubek kawy

Trwa tydzień z bolly, a właściwie tydzień z Abhishkiem, ja nadal nie mam netu, przestały jeździć tramwaje, nie mam więc dojazdu do pracy. Ogólnie szczęśliwość połączona z beznadzieją. Czekam z utęsknieniem na urlop w Puszczy, a jednocześnie czuję że całkowicie wrosłam w wrocławski klimat. Z fantasy przestawiłam się na powieści indyjskie oraz afgańskie. Takie małe zmiany, nic nie znaczące a powodujące lawiny. W uszach Ironi, bo do koncertu się szykuję, mało bausów, moc perkusji i gitary zwycięża z bitem. Dzikość z nutką nostalgii.

2 komentarze:

drf pisze...

heh... a mnie krkowski festiwal bolly z abishekiem dość mocno zrelaksował, choć czuło się, że to nie to... że wszyscy czekają na shahrukha w chak de india... a potem był niedosyt. Na szczęście co bardziej operatywne osoby zorganizowały przedpremierę OSO:)

dragonfly pisze...

Chak de India i OSO widziałam kilka razy. Shahrukh to nie dościgniony wzór... jako tyran i jako właściwie on sam, szczególnie w drugiej części OSO.