poniedziałek, kwietnia 28, 2008

Wszyscy za mną, ale jednak przeciwko. Jadę pociągiem do puszczy, nawet zasnąć nie mogę, bo zaraz soczewka postanawia opuścić schronienie w mym oku i ruszyć w świat. W porę ją złapałam i umieściłam tam gdzie jej miejsce, bo już zmierzała w stronę okna, na wolność chciała się wyrwać! Przychodzę przemarznięta do pracy i co słyszę na dzień dobry... "co się trzęsiesz jak kura po stosunku?"... ręce i szczęki opadają! Takie wsparcie. I to ja jestem potworek?
Teraz też, poprosiłam mamę, by zrobiła pranie, bo ciuchy śmierdzą ogniskiem i psem. To ona pierze je ręcznie zamiast w pralce, a ja mam wyrzuty sumienia, że ją wykorzystuję. Generalnie wyrzuty sumienia muszę wiecznie zagłuszać lub wypierać się ich istnienia. Tylko puszcza nadal taka sama, niewinna i dzika. A ja? Niewinności zero, dzikość natomiast w nadmiarze.

2 komentarze:

GUT pisze...

ten świat jest podły i zły
pogódź się z tym(heh)

drf pisze...

ja tam myślę, że nie ma co się rozczulać