środa, lipca 24, 2013

Miejskie plażowanie


Jak co roku, nieco debilnie, zaplanowałam urlop w sierpniu. Oczywiście pod koniec sierpnia, bo: "dekorator nie może iść na urlop, gdy rozpoczyna się nowa kolekcja/sezon". Oznacza to, że prawdopodobnie po raz kolejny ominie mnie kąpiel w jeziorze. Wiem, że nawet pod koniec lata woda formalnie ma temperaturę optymalną. Jednak, gdy na powietrzu jest 20-23 stopnie, to w moim przypadku zanurzenie się w jeziorze zajmuje minimum godzinę. Co gorsza niekiedy wejście nie kończy się sukcesem.

Z racji powalających upałów oraz znacznej ilości wolnych dni, postanowiłam się przełamać i udać na basen miejskich. Okazało się, że nie taki diabeł straszny. Szczególnie w środku tygodnia i w godzinach około południowych miejskie plażowanie, to sama przyjemność. Miejsca na trawie sporo, krzycząca dzieciarnia skupia się w rejonie brodzika i raz na pół godziny przybiega tłumnie na zjeżdżalnię. Ludzi pływających (w głębokim basenie) właściwie brak, wszyscy preferują wylegiwanie się przy brzegu. Czyli można spokojnie wykonać kilka rundek krytą żabką bez kolizji. Teren pełen zieleni, nie słychać właściwie samochodów pędzących Mostem Millenijnym. Do szczęścia wystarcza dobre towarzystwo, coś do poczytania i oczywiście okularki do pływania.

Aaa i krem z filtrem co najmniej +40, bo przy trupio-bladej cerze słońce to cichy zabójca. Nie wspominając o tatuażach, które nie przepadają za opalaniem i kąpielami w chlorowanej wodzie. 


Brak komentarzy: