Od poniedziałku regularnie w pracy. Dziś jedynie szkolenie, a poza tym cały czas na popołudnie i do wieczora. Gdy wsiadam już do autobusu to muszę walczyć by nie usnąć. Po 8 godzinach biegania po sklepie, mięciutki fotel to niebezpieczna opcja. Ale nie zawsze stoję, uśmiecham się i kasuję. Wczoraj poważnie zaprzyjaźniłam się z drabiną oraz żelazkiem parowym, a także obleganym różowym krzesełkiem.
Polityka firmy zmusza do pełnego makijażu (nawet nie wiedziałam że to taka strata czasu!), czarnych, eleganckich ubrań i w tym sezonie czerwonych dodatków (na szczęście to mam zapewnione). Jeszcze przez to stanę się dorosła! Koniec z kupowaniem czarnych rzeczy, raczej będę miała szybko dość tej barwy oraz więcej pieniędzy na inne ciuchy.
Człowiek uczy się całe życie, do tej pory nie miałam pojęcia, że istnieją karty chipowe! Zaśmiecę sobie głowę ok 200 kodami kolorów (chwilowo wiem, że czarny to 016, brązowy 015, czerwony 008, reszta przyjdzie z czasem). Dodatkowo opanuję do perfekcji sztukę rozpakowywania kartonów i przerzucania 4000 ubrań.
Dzięki intensywności przestałam cierpieć na bezsenność. Zasypiam jak dziecko i budzę się grzecznie ok 9, z pobudką o 7 nadal jest ciężko, ale to jest nieludzka pora do której nigdy się nie przyzwyczaję. Nawet nie mam czasu na wredność, choć pod koniec dnia aż mnie wykrzywia od bycia miłą i sympatyczną. Jak już zbliżam się do granic wytrzymałości to uciekam na zaplecze lub idę pochodzić po centrum.
Polityka firmy zmusza do pełnego makijażu (nawet nie wiedziałam że to taka strata czasu!), czarnych, eleganckich ubrań i w tym sezonie czerwonych dodatków (na szczęście to mam zapewnione). Jeszcze przez to stanę się dorosła! Koniec z kupowaniem czarnych rzeczy, raczej będę miała szybko dość tej barwy oraz więcej pieniędzy na inne ciuchy.
Człowiek uczy się całe życie, do tej pory nie miałam pojęcia, że istnieją karty chipowe! Zaśmiecę sobie głowę ok 200 kodami kolorów (chwilowo wiem, że czarny to 016, brązowy 015, czerwony 008, reszta przyjdzie z czasem). Dodatkowo opanuję do perfekcji sztukę rozpakowywania kartonów i przerzucania 4000 ubrań.
Dzięki intensywności przestałam cierpieć na bezsenność. Zasypiam jak dziecko i budzę się grzecznie ok 9, z pobudką o 7 nadal jest ciężko, ale to jest nieludzka pora do której nigdy się nie przyzwyczaję. Nawet nie mam czasu na wredność, choć pod koniec dnia aż mnie wykrzywia od bycia miłą i sympatyczną. Jak już zbliżam się do granic wytrzymałości to uciekam na zaplecze lub idę pochodzić po centrum.