
Z wiadomości bieżących w moim życiu:
- Magnolia nie otworzyła się, impreza dla vipów odbyła się ale bez naszego - sklepowych vipów - udziału ( prowadził ją gwiazda tv Tomasz Kammell)
 - nabawiłam się klaustrofobii od spędzenia ok. 13 godz. w magazynie, który jak był jeszcze pusty wydawał się taki duży
 - okazało się że przejawiam skłonność do urojeń oraz czepiam się niewinnych (czytaj opierdalających się i robiących syf) chłopców. A powinnam była robić dla nich obiad jak wracam po 12 godz z pracy. Jak ktoś jeszcze nie wiedział to tytułowy "wredny smok" to ja.
 - mam braki w lekturze, droga do pracy jest zbyt wyboista by skupić się na poważnej lekturze (być może nadszedł czas by się przestawić na kryminały za 2 zł lub romanse)
 - już ponad tydzień minął od pobytu w Warszafce. Było wypoczynkowo, dawno tak nie leniuchowałam, co niezwykle dobrze mi zrobiło.
 - wsiadanie do nocnego autobusu po 12 godzinach pracy, by nad ranem być w wawie, to nie był najmądrzejszy pomysł. Co prawda całą sobotę trzymałam się dzielnie, ale przyśnięcie na imprezie świadczy o mojej kondycji.
 - ostatni zryw babiego lata spędziłam w ogrodzie botanicznym, jedząc krokieta z barszczem, siedząc nad wodospadem, słuchając wykładu o wannie pewnej kobiety i podziwiając Kubicę w jego bolidzie z dymi
 - od czasu zobaczenia "Aniołów w Ameryce" przeżywam chorą fascynację butami Jacka Poniedziałka
 - w niedzielę nauczyłam się jak pięknym słowem może być "żureeek", a to wszystko dzięki Richardowi Bonie
 - za to wczoraj odkryłam, że Jodie Foster praktycznie nie zmienia się, kobieta genialnie się konserwuje, a gdy ma okazję to także tak gra
 

