piątek, stycznia 04, 2008

Święta, święta... dobrze że już po świętach

Wyjeżdżając z zaszronionego Wrocławia wiedziałam, że pobyt w Puszczy nie będzie należał do najbardziej udanych, ale i tak byłam optymistką.
Cudowny pociąg z Kudowy do Wawy spóźnił się 2 godziny, tak przez godzinę stał sobie we Wro, więc moja przesiadka nie doszła do skutku. Panią w informacji na dworcu Zachodnim uchroniła przed moją wściekłością jedynie szyba. Jak to jest możliwe, że ona nie może podać informacji o pociągach intercity, tylko trzeba iść do innego okienka??? A następny pociąg jadący na wschód odjedzie za 7 godzin, bo wcześniejszy ma pełną rezerwację miejsc??? To że byłam około 14:00 24.12 w domu to zasługa lini intercity i wujka który z dziadkiem przyjechał po mnie do Białegostoku. Grunt to w Wigilię obserwować w poczekalni na dworcu żuli rozpijających butelkę "czegoś", a następnie spędzić kilka pełnych wrażeń chwil na PKP w Białym.
Wigilia jak wigilia, tylko brak Mateusza powodował lekko złowieszczą i dołującą atmosferę. Dziadek zrezygnował z raczenia nas wszelkiego pochodzenia i składu nalewkami. Pieśni o emerycie seksualnie kopniętym też nie było. Smutność. Spacer do lasu lub nad jezioro, został wymieniony na spacer do szpitala. A imprez nocnych też szczególnych nie było. Podobno w niedzielę było apogeum, u mnie chyba także ale trochę w innym sensie. O dziwo ci którzy powinni być mili, nie byli, za to osoby nie darzące mnie szczególnymi względami okazali się wyjątkowo sympatyczni. To chyba taki wpływ świąt.
Od ponad tygodnia ponownie w Breslau... sylwester był i już nie ma. Z wyjątkowo ciekawych momentów pamiętam tworzenie mego złoto-błękitnego miecza, Janusza-Tygryska oraz wejście w fleszu obiektywów. Potem była wódka i usypiający powrót do domu. Tak jakoś szybko wszytko się działo, może dlatego że do 15 byłam w pracy to nie odczułam tego dnia specjalnie. Po prostu kolejna, szalona impreza przebierana.
Obecnie trwa czas szalonych przecen, więc czasem mój kontakt z rzeczywistością ulega przerwaniu. Na szczęście mam jeszcze na tyle siły i czasu by odreagowywać w kinie lub z książką.

Brak komentarzy: