sobota, listopada 03, 2007

Dworzec Wrocław Główny, poranek październikowy


W dniu otwarcia, nieotwarcia Magnolii miałam wolne, podobnie jak Szymon. Niestety nie dane nam było się wyspać, gdyż musieliśmy zniknąć z domu o 8:30. Pięknie się złożyło, bo mogliśmy odstawić Zaleskiego (trochę czasu minęło od jego wyjazdu i chyba mogę już używać tego nazwiska) na pociąg. W drodze na i z dworca jadłam mufinki z napisem magnolia, zmusiłam opornego ciaracha by przymierzył trzy pary spodni i zrobiłam małe zakupy w H&M. Całkiem nieźle, głównie jak pomyśle, że normalnie jeszcze bym spała.


Sznurek-smycz dla domowego, oswojonego ciaracha, tak na wszelki wypadek jak by chciał wrócić bez pozwolenia na łono rodziny.


Wszystkich zdjęć autorem jest Szymon, któremu trzeba znaleźć ciekawy i intrygujący pseudonim artystyczny, skoro ma nam wyrosnąć na znanego fotografa.

6 komentarzy:

simonout pisze...

ale ja już mam pseudonim :(

dragonfly pisze...

który???
bo boskiemu twoje pseudonimy to sie wkrótce w komórce przestaną mieścić!

simonout pisze...

pffff, no wiesz :P większość z tych "pseudonimów" to wymysły sieńka, ha!
a mój skromny pseudonim art to simonout! żeby takich podstaw o gwiazdorze nie wiedzieć no..

dragonfly pisze...

tak, tak zdecydowanie simonout jest lepsze niż Sisi, chociaż to drugie też ma swój urok!

Anonimowy pisze...

ten zaleski to sie wszedzie wkreci - taki off top

dragonfly pisze...

jak się ma za idolkę Susan S. to nie wydaję się to takie dziwne, moja droga członkini fanklubu Susan ;P