
W dniu otwarcia, nieotwarcia Magnolii miałam wolne, podobnie jak Szymon. Niestety nie dane nam było się wyspać, gdyż musieliśmy zniknąć z domu o 8:30. Pięknie się złożyło, bo mogliśmy odstawić Zaleskiego (trochę czasu minęło od jego wyjazdu i chyba mogę już używać tego nazwiska) na pociąg. W drodze na i z dworca jadłam mufinki z napisem magnolia, zmusiłam opornego ciaracha by przymierzył trzy pary spodni i zrobiłam małe zakupy w H&M. Całkiem nieźle, głównie jak pomyśle, że normalnie jeszcze bym spała.
6 komentarzy:
ale ja już mam pseudonim :(
który???
bo boskiemu twoje pseudonimy to sie wkrótce w komórce przestaną mieścić!
pffff, no wiesz :P większość z tych "pseudonimów" to wymysły sieńka, ha!
a mój skromny pseudonim art to simonout! żeby takich podstaw o gwiazdorze nie wiedzieć no..
tak, tak zdecydowanie simonout jest lepsze niż Sisi, chociaż to drugie też ma swój urok!
ten zaleski to sie wszedzie wkreci - taki off top
jak się ma za idolkę Susan S. to nie wydaję się to takie dziwne, moja droga członkini fanklubu Susan ;P
Prześlij komentarz