Kalendarzowe lato trwa, czyli huśtawka pogodowa króluje w najlepsze. Zimno i leje, za chwilę żar kapie z nieba, a błękit poraża ogromem. Ostatnie, spóźnialskie drzewa kwitną, a cała reszta świata roślinnego pokryła się intensywną, zdrową zielenią. Trawa jeszcze nie jest wyschnięta, brak upałów i odpowiednia ilość opadów zapewniają jej doskonale warunki do wzrostu. Nawet woda w okolicznym stawie przybiera powoli odcień kwitnących glonów. W mojej kuchni też rządzi zielony, z dodatkiem żółci i odrobiną bieli. Skoro ostatnio jadłam bób, pora na kolejnego ulubieńca - fasolkę szparagową.
Wspomniana fasolka, koniecznie zielona, kupowana na garście. Polska biało-żółta papryka - ma doskonale połączenie smaku zielonej (której raczej nie lubię) oraz żółtej. Biała, młoda cebula i szczypiorek. Obecnie, cudownie tania cukinia, stały bywalec lodówki.
Cukinię z cebulą oraz słonecznikiem smażymy. Dodajemy paprykę i przyprawy: sól, pieprz, czosnek niedźwiedzi, szałwię, bazylię. Następnie pora na szczypiorek (dodany wcześniej zapewne by się spalił) oraz ugotowaną wcześniej fasolkę.
Do kompletu mamy makaron świderki oraz sparzonego i obranego ze skórki pomidora malinowego. W końcu z czegoś sos musi być, skoro minimalizuję używanie śmietany, a tym bardziej gotowych produktów.
1 komentarz:
wbijam się na obiad :D
Prześlij komentarz