poniedziałek, stycznia 22, 2007

Pas á pas, se va luénh

Canal du Midi - Canal Royal de Languedoc
Kanał Południowy, Langwedocja


Nadszedł czas bezsennych i muzycznych nocy, a także śniących poranków. A sny są dziwne i niepokojące... Koniec z krowami, owcami... motyw pływania też się nie pojawia. Za to pełno obcych ludzi i nieznanych miejsc. Dziwnych sytuacji. Może jest to wywołane sesją, chociaż tą akurat będę miała wyjątkowo lightową, więc się nią szczególnie nie przejmuję. Ogólnie jestem jakaś niespokojna, w jednym miejscu usiedzieć nie mogę. Na coś czekam, tylko że sama nie wiem na co...
"Krok za krokiem, idę swoją drogą."
Muzyki też mogę słuchać jedynie dzięki radiu, bo wszystkie posiadane płyty wywołują jakieś "dostojewskie chwile" lub ataki szaleństwa. Zresztą z radiem mam to samo, ale w mniejszym natężeniu.
A tak z informacji nie dotyczących mojego stanu emocjonalnego: Szanowni Krytycy z Torunia niestety nie przybędą. Kolejny układ, po pokarmowym, pani Katarzyny zbuntował się przeciwko przyjazdowi. Nie wiem, niestety czy bunt dotyczy konkretnie mojej osoby czy też całego Breslau. Ach, sama nie wiem kiedy wreszcie poznam tą wielką personę, jaką jest w stosiowym Toruniu, pan reżyser Zaleski.

Cudowne, starożytne Carcassonne. Rzymskie, wizygockie, saraceńskie, oksytańskie, francuskie.

1 komentarz:

giacintopia pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.