czwartek, stycznia 11, 2007

Saphiro ratuj!!!

W poniedziałek byłyśmy na "Eragonie". Tragedia, zamiast wciągającej historii obejrzałam marną podróbkę "Władcy", nawet krasnoludów nie zrobili porządnie. Nie wspominając już o wycięciu najważniejszych wątków, bez których cała opowieść traci sens. Główny bohater wygląda jak młodszy brat Heatha Ledgera, czyli złotowłosy surfer. Tylko czekać aż na ekranie pojawi się sobowtór Jake'a!

Cały film ratuje Saphira, która jest wspaniała. Przynajmniej tu się postarali. A jako pisklak jest wprost cudowna, przez 10 minut piszczałam z radości gdy się pojawiła na ekranie. Już nie chcę boksera, Shar Pei'a, ani świnki wietnamskiej. Taki mały niebieski lub zielony smok byłby najwspanialszym prezentem o jakim bym mogła marzyć. I wcale nie musiałby rosnąć, wystarczyłoby, żeby był.

Jest tak ciepło, że znów mogę biegać w tampkach. Te niebieskie już się rozwaliły, ale mam jeszcze zielone i czarne z niebieskim i zielonym smokiem. Całe szczęście, że zrobiłam zapasy. Dziś zaczynam kurację ziołowymi tabletkami uspokajającymi, mam nadzieję, że poskutkują. Co prawda śmierdzą okropnie, ale nie mogę wiecznie do 4 nad ranem słuchać muzyki, bo nie mogę zasnąć. A potem zamiast wstać na 9 na zajęcia budzę się o 11 lub 12. Na dodatek przez radio zaczynam wariować... Tak bardzo chce mi się tańczyć... Ale w sobotę Karolinka robi urodziny w ukochanej Bezsenności, więc się wyżyję! Przynajmniej na jakiś czas...

3 komentarze:

simonout pisze...

nom, nie ma to jak ziołowe tabletki uspokajajace.. :)

dragonfly pisze...

tak. teraz bedziemy się wymieniać doznaniami... hihihi
chociaż Ty masz w tym większe doświadczenie

simonout pisze...

a chyba sobie kilka zarzuce własnie..
:P