poniedziałek, listopada 20, 2006

Znów Tokio, znów Owca

"Tańcz, Tańcz, Tańcz"-Murakami. Ponownie jestem w Japonii lat 80, konkretnie w Tokio, w Shibuya. Sama nie wiem, który to już raz, czwarty, piąty??Nie wiadomo! Kolejna książka nie najwyższych lotów, taka do miłego poczytania w domu, a także w autobusie. Ciągle właściwie dzieje się to samo: mężczyzna po 30 nie potrafi pogodzić się z otaczającą go coraz bardziej kapitalistyczną rzeczywistością. Taki bierny bohater, którego niesamowite wydarzenia zmuszają do zmiany, nie zawsze na lepsze. I z nie wiadomych przyczyn prawie zawsze zamieszane są w te historie OWCE, a przynajmniej Człowiek-Owca.
A mimo wszystko nadal wracam do pisarstwa tego 57-letniego Japończyka. Dlaczego? Jako jeden z nielicznych przenosi mnie do swojego niedoskonałego świata w sposób wręcz namacalny. Początkowo z 3 razy muszę przeczytać pierwsze rozdziały, żeby się wkręcić, a potem...
Nie potrafię przestać! Znów jestem w Tokio i nie umiem stamtąd uciec.
Nie mogę powiedzieć, że lubię książki pana Haruki Murakami. Jednak gdy już wezmę którąś do ręki to nie jestem w stanie jej odłożyć, a to wcale nie jest miłe.

Jestem już po pierwszym wykładzie z "Mahabharaty" coś niesamowitego!
Największa epopeja świata!



Shibuya, czyli część Tokio mi najbliższa, można powiedzieć, że najbardziej znana.

3 komentarze:

dragonfly pisze...

też tęsknie! na razie nie mam czasu na kino, wciągają mnie wykłady z kultury indyjskiej.

masz zamiar pisać tez o "rżnieciu na stole" i tym podobnych rzeczach???
;P

simonout pisze...

ah te tajemnicze rżnięcie.. :)

dragonfly pisze...

Również nie mam nic do ukrycia i się niczego nie wstydze.Czasy basenowe były cudowne, więc warto je wspominać!
Kasiek, jak będziesz potrzebowała jakiś o nich inf to mogę pomóc,mam tego pełno w Puszczy.